Archiwum autora: Jagoda Kukla

Wędrówka fragmentem Szlaku Papieskiego

Dzisiaj chcę zachęcić Państwa do poznania uroków pasma górskiego mniej popularnego od Babiej Góry. Mam na myśli Policę, która co prawda nie jest objęta Parkiem Narodowym, ale stanowi bardzo ciekawy region Beskidów.

Z przełęczy Krowiarki prowadzi szlak główny beskidzki – czerwony na Halę Śmietanową, która była jedną z największych polan, obecnie mocno zarośnięta drzewami. Ten pierwszy odcinek to około 1,5 godziny. Na samej hali w lewo od szlaku wciąż jeszcze punkt widokowy na Babią. Następnie przez szczyt Policy dochodzimy (kolejne 1,15 godz) do Hali Krupowej, gdzie w schronisku turystyki kwalifikowanej można zjeść pyszne naleśniki, pierogi, bigos czy szarlotkę – wszystko domowej roboty.

Opisana trasa stanowi część „szlaku Papieskiego” ze Skawicy do Krowiarek. Szlak ten został wytyczony na pamiątkę ostatniej pieszej wędrówki Karola Wojtyły przed wyborem na Papieża 07.09.1978 roku.

I teraz dochodzę do najważniejszego punktu zachęty. Otóż zapomniany, traktowany po „macoszemu” szlak zielony do Zawoi to chyba jeden z najładniejszych szlaków w okolicy. Biegnie trawersem Policy po jej północnej stronie, co charakteryzuje się wspaniałą roślinnością, wciąż zasilaną licznymi potoczkami i źródełkami. Idąc wąską ścieżką smagani jesteśmy gigantycznymi paprociami, gałązkami świerków, akacji, traw. A puszyste mchy jak kobierce zielone spływają z góry ku ścieżce. To właśnie w tym miejscu w roku 1969 rozbił się samolot pasażerski, zginęło kilkadziesiąt osób, a na szczycie Policy powstał pomnik upamiętniający to smutne wydarzenie. Opisany szlak jest co prawda dość długi (2,5 godz), ale za to kończy się w centrum Zawoi przy zabytkowym kościele drewnianym z 1888 roku pod wezwaniem św. Klemensa. Stamtąd łatwo będzie transportem publicznym dostać się do miejsca zakwaterowania.

To propozycja dla osób, które cenią sobie uroki przyrody i męczy ich „deptanie sobie po piętach”. Jest duże prawdopodobieństwo, że na zielonym szlaku nikogo nie spotkacie. Cała trasa nie należy do trudnych, nie ma ostrych podejść, nawet przy dużym upale w lesie jest przyjemny chłód, a wiele miejsc słonecznych pozwoli na opalanie czy ciekawe fotki. A propos – obejrzyjcie nasze z 26.07.

Przypomina mi się zdarzenie z czasów, gdy jako dziecko chodziłam po górach z rodzicami w czasie licznie organizowanych wycieczek weekendowych z zakładu pracy. Nikomu nie przeszkadzał fakt, że w soboty się pracowało, co prawda krócej bo do 13-tej, wiec wieczorem już byliśmy zakwaterowani w górach, aby rano wyruszyć na trasę.Nasz przewodnikiem był szefem oddziału PTTK w zakładzie – do dzisiaj mój Guru w turystyce. Człowiek ten uczył nas kultury na szlaku i w schronisku, uczył jak zapakować plecak i co powinno w nim się znaleźć oraz jak wygodnie spać w kiepskich warunkach.

Otóż w Beskidzie Sądeckim nasza trasa biegła pod prąd ogromnego rajdu służb ochrony pogranicza, czyli WOP. Młodzi wysportowani żołnierze mijali nas przez jakieś trzy godziny, podczas których zgodnie ze zwyczajem w górach nasz na czele idący przewodnik pozdrawiał z wzajemnością piechurów słowami „cześć” czy „dzień dobry”. Po dłuższym czasie Pani uczestniczka naszej wycieczki z uznaniem graniczącym z gloryfikacją powiedziała: „Oj Pan przewodnik to ma tylu znajomych…”

Miłych wrażeń na trasie!

P.S. Poniżej fotki ze szlaku zielonego (jednego z najciekawszych szlaków w naszym hotelowym rankingu). Co powiecie na taką roślinność i widoki?

 

Meso TM, czyli jak tak naprawdę działa mezoterapia?

Meso TM to urządzenie do mezoterapii bezigłowej, które wytwarza impulsy elektryczne wykorzystywane w jonoforezie i elektroporacji, przenikające przez warstwę rogową naskórka i tym samym modyfikujące jego przepuszczalność. Działanie urządzenia umożliwia w łatwy sposób przenikanie aktywnych substancji do najgłębszych warstw skóry właściwej w sposób szybki bezpieczny i bezbolesny.

Zalety Meso TM:

  • Bez nakłuwania
  • Bez skutków ubocznych
  • Bezbolesna metoda
  • Niechirurgiczna metoda
  • Szybkie i widoczne efekty

Meso TM to urządzenie generujące dwa rodzaje elektrycznych impulsów, które emitowane przez głowicę oddziaływują na skórę. Elektroporacja jest to proces zachodzący w błonie komórkowej pod wpływem wysokonapięciowych pól elektrycznych. Ich krótkotrwałe (trwające milisekundy) działanie powoduje odwracalne zmiany w strukturze błony komórkowej, a szczególnie w jej składnikach lipidowych, które odpowiadają za powstawanie porów. Jest to proces całkowicie bezpieczny, gdyż nie uszkadza błon komórkowych, a jedynie pozwala wprowadzić do poszczególnych komórek cząsteczki preparatów kosmetycznych.

Elektroforeza przez swoje działanie mechaniczne powoduje powstanie w tkankach pewnego nadciśnienia, co znacznie zwiększa przepuszczalność błon komórkowych i ułatwia wydalanie produktów przemiany materii oraz przyswajanie przez komórki składników odżywczych. Wyraźnie poprawia się regeneracja komórek. Skóra i tkanka mięśniowa stają się dzięki temu zdrowsze i bardziej sprężyste. Ułatwia to miedzy-naskórkowy transport jonów, substancji, wody i niejonowych składników. Skojarzone działanie elektroporacji i elektroforezy zapewnia głębokie i równomierne wnikanie substancji aktywnych w skórę, niemożliwą do uzyskania w przypadku innych systemów podawania kosmetyków.

Metoda ta gwarantuje szybkie i widoczne rezultaty w redukcji zmarszczek, cellulitu, poprawy kolorytu i struktury skóry. Jest to jedyna metoda dająca możliwość doboru koktajli zabiegowych dostosowanych do potrzeb klienta.

Świętowanie

Chcę się podzielić z Wami refleksją, która narodziła się w tym szczególnym dla mnie roku, obfitującym w aż dwa jubileusze: wraz z mężem obchodzimy w tym roku okrągłe 30 lat pracy, niemal w całości w turystyce oraz właśnie zaliczyłam ‘półwiecze’ życia.

Z tej okazji Personel sprawił mi wielką niespodziankę. Złożone życzenia, olbrzymi tort, kosz kwiatów i towarzysząca temu kapela góralska były dla mnie ogromnym zaskoczeniem, ale też i nieopisaną przyjemnością! Cały zespół miał w tym zamieszaniu swój udział i życzę z całego serca każdemu pracodawcy doczekania się tak wspaniałych chwil. Niniejszym przekazuję pracownikom, po raz kolejny, wyrazy podziękowania i mojego uznania za wszystko, co robią dla wspólnego dzieła!

Podsumowując te minione lata, życzę wszystkim tak intensywnego życia, jakie przypadło mi w udziale – NUDY nie było u nas nigdy: 10 obiektów, 11 przeprowadzek, 3 synów i wielu przyjaciół zapewniło nam wrażeń pod dostatkiem  🙂

A obiecana refleksja: w myśl zasady “co nas nie zabije, to nas wzmocni”, po wielu trudnych chwilach w życiu, człowiek nabiera dystansu i umiejętności cieszenia się małymi rzeczami, czego i Państwu życzę!

Jagoda Kukla

Wiosenne porządki

Doczekaliśmy się wreszcie prawdziwej wiosny i po intensywnych opadach znów jest wokół pięknie zielono. Na naszym terenie praca ogrodowa wre. Po zakończonej rozbudowie obiektu przyszedł wreszcie czas na porządkowanie obszarów, które z racji przedłużającej się zimy musiały zaczekać na swoją kolej. I tak, skarpa rzeczna powolutku nabiera kształtu.

Wzdłuż rzeki na długości całej posesji przygotowujemy ‘promenadkę’, którą będzie można dojść bezpośrednio nad brzeg potoku – wypłaszczona ‘plaża’, gdy tylko już pokryje się trawą, będzie wymarzonym miejscem do gry w piłkę, zabawę z psem czy wylegiwanie się na kocyku z książką. Z dala od ulicy i sąsiadów można będzie można rozkoszować się szumem strumienia i otaczającą nas ‘kipiącą’ wiosenną zielenią. Nasz potok to Potok Jałowiecki, który wraz z drugim ważnym ciekiem wodnym, potokiem Jaworzynka, łączy się na Widłach tworząc rzekę Skawę.

Goście pytają często, czy tak bliskie sąsiedztwo wody nam nie dokucza. Otóż nie! Babia Góra stanowi tzw. dział wód – w ramach powtórki z lekcji geografii: jest to miejsce, które dzieli teren na zlewiska mórz. I tak w naszym przypadku Babia rozdziela wodę pomiędzy Morze Czarne od południa i rodzimy Bałtyk od północy.

W związku z tym, tylko tyle wody, ile spłynie z Babiej dotrze do nas – nie grożą nam żadne inne duże rzeki! Możemy zatem spokojnie i bez żadnych obaw delektować się urokami licznych w okolicy potoków górksich, w które wpatrywać się można, tak jak w ogień: całymi godzinami.

Póki co, z paleniem ognisk nie ma w Polsce problemów, ale już na przykład dla Belgów czy Holendrów, z powodu panujących tam zakazów, ognisko to prawdziwy rarytas! Korzystajmy więc z tych drobnych przyjemności, które dają nam przecież tak miłe chwile relaksu.

A propos ognisk, przypomina mi się historia sprzed lat, kiedy to pracując na schronisku urządzaliśmy sobie wieczory przy ogniu z dala od chałupy, aby nie przeszkadzać nocującym u nas turystom. W latach 80-tych zaplecze turystyczne było wciąż słabo rozwinięte, miejsc noclegowych ciągle brakowało, spało się więc gdzie popadnie, na tzw. glebie (starsze pokolenie piechurów zapewne świetnie to pamięta).

I tak, podczas gdy my relaksowaliśmy sie po ciężkim dniu pracy, naszego śpiącego małego synka doglądali ‘glebowicze’. Wyznaczony delikwent otrzymywał “zbyrcok”, czyli dzwonek, który na szyi noszą wypasane owce i zadanie, by owym zbyrcokiem alarmować nas na wypadek płaczącego dziecka. Jak widać i bez elektronicznych niani i urządzeń monitorujących da się żyć!

Majowe gradobicie

Mamy wiosnę i pogoda zmienia się jak w kalejdoskopie. Raz mamy dużo słońca i 23 stopnie w cieniu, a dzisiaj, po słonecznym poranku, przewalił się grad. Żyjąc w takiej bliskości z naturą, drzewami, górami i dwoma rzekami o wiele intensywniej odczuwa się kontakt z przyrodą, a powietrze przynosi całe spektrum zapachów i doznań.

Kuchenne historie

Przeglądając opinie Gości na temat naszego Hotelu z przyjemnością odnotowaliśmy wiele przyjaznych relacji dotyczących kuchni. Rzeczywiście, Panie kucharki bardzo dbają o jakość serwowanych potraw, które są raczej tradycyjne, z elementami kuchni europejskiej. Od wielu lat bowiem obserwujemy powrót do tradycyjnych smaków. Goście, poprzez możliwość wyjazdów zagranicznych, zapoznawali się z kuchnią z całego świata, by znów docenić nasze rodzime, tak dobrze nam znane  dania. „Smaki dzieciństwa” to coś, co jest zawsze miłe i wspominane z tęsknotą i nostalgią, niczym moczone w herbacie magdalenki u Marcela Prousta.

Dużym zainteresowaniem cieszą się pierogi, które podawane są na słodko lub na słono. Oprócz stałych pozycji,  w menu pojawiają się pierogi sezonowe jak np. z bryndzą, szpinakiem, czy serem i szpinakiem. Często goście uśmiechają się odnajdując w karcie pierogi z kaszanką lub z bobem – warto spróbować, bo wszystkie zestawy ciekawie smakują! Gdy nie wiadomo, na które pierogi się zdecydować, proponujemy mix, czyli z każdego rodzaju na spróbowanie.

Dzisiaj prowadzić kuchnię to wielka frajda – dostawcy prześcigają się z propozycjami, wybór produktów ogromny. I tu przypomina mi się anegdotka z zamierzchłych czasów, gdy pracując na schronisku turystyki kwalifikowanej początkiem lat 80-tych prawdziwym wyczynem było wyżywienie turystów. Pokolenie moje dobrze pamięta kartki i kolejki, co w przypadku schroniska oddalonego od cywilizacji było jeszcze bardziej kłopotliwe. Otóż gospodarz a mój mąż, zasłynął podczas jednego z goszczonych przez nas obozów harcerskich kotletami schabowymi. Przyrządził 17 sztuk kotletów panierowanych z kilograma mięsa, i tu  uwaga: z KOŚCIĄ! Harcerze podobno przysłowiowo ‘oglądali Kraków’ przez te kotlety, ale w myśl zasady, że lepszy wróbel w garści niż kanarek na dachu, wszyscy zadowoleni byli z kawałka mięsa na talerzu. Na szczęście to zamierzchłe już czasy, ale jak to się pięknie wspomina….

 

Majówka… i po Majówce

Długo oczekiwany weekend majowy za nami!! W tym roku pogoda nas nie rozpieszczała, podobnie zresztą jak w roku ubiegłym. A to dość dziwne, gdyż przez wiele lat okres ten był najciekawszy turystycznie – już (wreszcie!) ciepełko, a jeszcze chodzimy po śniegu (zwłaszcza rejon Policy z jej północnym stokiem obfituje często w duże połacie śniegu początkiem maja).

W zasadzie nic się w tej kwestii – jeśli chodzi o Policę – w tym roku nie zmieniło, ale częste i silne opady deszczu wystraszyły wielu potencjalnych piechurów. Obserwując turystów, z wielką przyjemnością stwierdzam, że nawet ta niekorzystna aura nie pokonała „ducha w narodzie” i wiele osób przygotowanych na wszelkie okazje nacieszyło oko widokami i zapachem gór. (Z tymi widokami może trochę przesadziłam, ale z zapachem nie!).

Czytaj dalej

Rowerem pod Babią Górą

Pytacie nas coraz częściej o możliwość wypożyczenia rowerów i czy mamy w okolicy jakieś ciekawe trasy. Śpieszymy zatem donieść, że w naszej wypożyczalni znajdziecie zarówno rowery damskie, męskie, dla dzieci, jak i specjalne siodełka dla maluszków. Ponieważ nasi goście zawsze cieszą się naszymi specjalnymi względami, macie gwarantowany rabat 20%. Gdyby natomiast nasz repertuar się wyczerpał w pobliżu ‘Jawora’ znajdują się jeszcze dwie inne wypożyczalnię rowerów. Zwolennikom sprzętów z napędem mechanicznym polecamy przejażdżkę quadem.

Zarówno dla turystów preferujących rowery, jak i piechurom proponujemy wycieczkę, która usatysfakcjonuje rodziny z dziećmi i osoby starsze. Z hotelu kierujemy się w prawo, po 300m skręcamy w lewo i przechodzimy obok miejscowego kościoła. Dochodzimy do drogi głównej biegnącej na Przełęcz Krowiarki (skąd można innego dnia wyruszyć na wycieczkę po paśmie Babiej Góry lub Policy). Skręcamy w prawo i kierując się wzdłuż drogi docieramy do
Hotelu „Lajkonik”. W prawo, za hotelem, odbija droga bita prowadząca Doliną Stonów wzdłuż pięknego górskiego potoku z cudownym widokiem na pasmo wciąż jeszcze ośnieżonej Babiej Góry. Dolinką dochodzimy do szlaku niebieskiego, skręcamy w prawo i ścieżką leśną stopniowo wspinającą się ku Sulowej Cyrli dochodzimy do szlaku czarnego. Kierujemy się w prawo, a po chwili wychodzimy z lasu i opuszczamy szlak czarny na rzecz drogi rowerowej, która wiedzie nas na naszą zawojańską „Gubałówkę”, czyli górę urokliwie zwaną Kwiatek. To szczególne miejsce z pięknym widokiem na wszystkie sąsiednie pasma: Babiej Góry, Policy i Jałowca. Ścieżkami pomiędzy poletkami uprawnymi schodzimy trasą przyrodniczą w kierunku cmentarza i kościoła na Wilcznej, skąd rozpoczynaliśmy naszą wycieczkę.
Zależnie od ilości wykonanych zdjęć, postojów na podziwianie widoków i czytanie ciekawych informacji o otaczającej nas przyrodzie trasa zajmie 2 – 3 godziny. Gorąco polecamy!