Archiwum kategorii: Zawoja

Jubileuszowa XXX Jesień Babiogórska 19-21 września

Wielkimi krokami zbliża się okrągła i zacna, 30. edycja Babiogórskiej Jesieni. Ta cykliczna impreza na celu ma przede wszystkim popularyzowanie folkloru i kultury regionu. Poprzez zabawę, muzykę i taniec organizatorzy podtrzymują pamięć o przekazywanych z pokolenia na pokolenie tradycjach okolicy. Występy lokalnych zespołów i kapeli góralskich są ujmującym dowodem na to, że zamiłowanie do kultury przodków w narodzie nie ginie – na scenie występują nie tylko dorośli, ale także młodzież i dzieci, które pokazują tym samym, że kultura, tradycja i historia wcale nie są nudne!

A co czeka nas w tym roku? Zaczynamy poważnie i naukowo – w piątek 19 września w Hotelu Jawor w ramach otwartej konferencji naukowej Kultura pasterska łuku Karpat i jej oddziaływanie na kulturę Babiogórców wysłuchać będzie można wykładów i dyskusji naukowych autorytetów naukowych z całej Polski.

W sobotę i niedziele będzie już zdecydowanie mniej formalnie. W sobotę o 14:30 tradycyjny Redyk – powitamy wspólnie wracających do wsi baców spędzających z hal swoje liczne stada. Na terenie DW Diablak (ok. 500m od hotelu) od samego rana podziwiać będzie można zespoły regionalne, nie tylko z Polski – na scenę zawitają także goście z Ukrainy, Węgier, Słowacji i Rumunii. Nie może zabraknąć zawojskich przedstawicieli gatunku – kapela Juzyna, jak zwykle zaprezentuje się nam od swojej najlepszej strony! Niekwestionowaną gwiazdą imprezy będą nieśmiertelne i znane wszystkim Trebunie Tutki.

W sobotę i niedzielę na terenie Diablaka na starsze i młodsze dzieci czekać będzie moc atrakcji. Prowadzone w namiocie festiwalowym warsztaty pozwolą bliżej poznać kulturę i życie codzienne na Huculszczyźnie. W szałasie podejrzeć będzie można pracę bacy i jego pomocników, podejrzeć też będzie można, jak wygląda proces obróbki wełny.

W galerii Na uciechę obejrzeć będzie można wystawę fotografii Dominiki Dzierżymirskiej – Podpłomyk  W gościnie u Królowej Beskidów, czyli ludzie i duchy Babiej Góry.

Więcej szczegółów tutaj.

Praktyczna lista rzeczy do zabrania ze sobą na wczasy w góry

Wędrując po górach zdarzyło mi się spotkać dziewczyny na szczycie Babiej Góry w miniówce i szpilkach. Niebezpieczne to i dla kobiety i dla facetów idących za nią na szlaku. Jeszcze się o własny język mogą potknąć 😉

Spodziewam się, że znasz podobne historie. I na pewno wiesz, czego będziesz potrzebować.

Przed każdą wycieczką robię sobie listę rzeczy do zabrania i po spakowaniu do plecaka skreślam z listy. Zawsze i tak obawiam się, że czegoś ważnego zapomniałem. Z tego powodu taką też listę najpotrzebniejszych rzeczy postanowiłem dla Ciebie zgromadzić, by ułatwić proces pakowania się.

Oczywiście o wielu potrzebnych a specyficznych dla Ciebie rzeczach nie wiem. Sprawdziłem natomiast co sugeruje GOPR, nasi klienci i znajomi, którzy przyjeżdżają do nas w góry.

Dla Malucha

Najlepiej znasz swoje dziecko i doskonale wiesz, czego może potrzebować Twoja pociecha podczas wypoczynku. Nie musisz jednak zabierać ze sobą wszystkiego – wiemy, że samochodowe bagażniki mają ograniczoną pojemność 🙂 Możemy przygotować dla Was niemowlęce łóżeczko, wanienkę, nakładkę na toaletę, podgrzewacz do butelek.

Każde dziecko ma swoją ulubioną maskotkę, bez której nie ma mowy o żadnym wyjeździe.Nie musisz jednak pakować wszystkich zabawek – nasz pokój zabaw pełen jest klocków, samochodzików, lalek i pluszaków.

W recepcji wypożyczyć możesz elektroniczną nianię. Rezerwując pobyt podpowiedz nam, czego będzie potrzebowało Twoje dziecko, a odpowiednio przygotujemy pokój na Wasz przyjazd.

Apteczka

Podczas wycieczek górskich często zdarza się, że możesz się zranić o krzaki lub kamienie, warto więc zabrać ze sobą podstawową apteczkę pierwszej pomocy, w tym:

  • plaster z opatrunkiem – 2-3 rodzaje
  • jeden mały plaster na rolce
  • 2-3 bandaże
  • bandaż elastyczny
  • gotowe opatrunki wyjałowione
  • małą, plastikową buteleczkę wody utlenionej
  • jedną chustę trójkątną
  • aluminiową folię termiczną
  • 1 parę ochronnych rękawiczek lateksowych
  • odpowiedni zapas przyjmowanych przez siebie leków

Buty

Solidne, wysokie (ponad kostkę), nieprzemakalne, stabilne i wygodne buty trekingowe o twardej podeszwie. Lekkie i wygodne obuwie na co dzień. Na ciepłe dni oraz do poruszania się po hotelu i kompleksie basenowym najlepsze będą klapki lub sandały.

Odzież

Jakie rzeczy zabrać ze sobą? Wygodne, odpowiednie do pory roku i bardzo zmiennych warunków pogodowych. Często pada deszcz i wieje silny wiatr. Warto wybrać takie ubrania, których nam nie będzie szkoda, jeśli się rozedrą, przetrą lub ubrudzą.

Na szlaku nawet latem przydać mogą się: czapka, rękawiczki, szalik, ciepły sweter lub polar, odzież termoaktywna, kalesony, getry, kurtka chroniąca od wiatru i deszczu, ewentualnie peleryna lub ponczo przeciwdeszczowe, krótkie spodenki i koniecznie strój kąpielowy na basen w Hotelu Jawor***!

Mały plecak

Na całodzienne wycieczki, wystarczy w zupełności taki o pojemności 25-35 litrów, a do plecaka wkładamy:

  • mapa szlaków – można zakupić już na miejscu w hotelowej recepcji,
  • latarka lub czołówka – na wypadek zgubienia szlaku, przeszacowania swoich możliwości lub planowego wyjścia na wschód lub zachód słońca,
  • nóż / scyzoryk,
  • kompas – dla lubiących chodzenie na skróty i zabawy z mapą,
  • lornetka – dla miłośników podglądania życia dzikiej zwierzyny i ptaków
  • zapałki lub zapalniczka – pamiętajmy jednak o zakazie używania otwartego ognia na terenie Babiogórskiego Parku Narodowego oraz o ostrożnym obchodzeniu się z nim na terenie lasów
  • okulary przeciwsłoneczne – warto mieć je ze sobą nawet zimą, gdyż odbijające się od śniegu promienie słońca mogą nas oślepiać,
  • krem z filtrem UV – przyda się zarówno latem, jak i zimą,
  • prowiant – powiedz nam, że wybierasz się na wycieczkę a przygotujemy go dla Ciebie,
  • kijki trekkingowe/Nordic Walking – jeśli zapomnisz, kije możesz wypożyczyć w recepcji,
  • aparat fotograficzny z pełną baterią i dodatkowa karta pamięci, by utrwalić najpiękniejsze chwile i widoki zapierające dech w piersiach.
  • naładowany telefon komórkowy – móc wykonać klasyczny telefon ze szczytu Babiej Góry: “Słuchaj, stary, ale tu jest pięknie!” a w sytuacjach kryzysowych móc powiadomić odpowiednie służby:

GOPR Beskidy 33 / 817 89 86
Schronisko Markowe Szczawiny: 33 / 877 51 05
Recepcja hotelowa: 33/ 8775 198

Sporty letnie i zimowe

Rower i odpowiedni strój, kask rowerowy, bidon, pompka do roweru. Narty, deska snowboardowa i odpowiednie buty, zimowa odzież sportowa (spodnie, kurtka, rękawice, bielizna termiczna, szalik lub kominiarka) no i koniecznie kask! Gogle lub sportowe okulary przeciwsłoneczne.

Przydać mogą się sprawdzone przez Ciebie smary, a w dopasowaniu wiązań pomocny okazać może się mały śrubokręt. Jeśli nie chcesz zabierać swojego sprzętu lub dopiero rozpoczynasz swoją sportową przygodę, możesz skorzystać z hotelowej wypożyczalni. Pomożemy dobrać najlepszy dla Twoich potrzeb i umiejętności sprzęt i odpowiednio go przygotujemy.

 

Jeśli szukasz jeszcze hotelu z basenem na urlop w górach to zobacz naszą ofertę wakacyjną

lub

Zadzwoń pod numer (33) 87 75 198 i zapytaj, czy są jeszcze wolne pokoje w wybranym przez Ciebie terminie.

Top 5 szlaków pieszych w okolicy Zawoi

Okoliczne szlaki znamy niemalże na pamięć. Przeszliśmy je wielokrotnie i w różnych warunkach atmosferycznych.

Przeprowadziliśmy w naszym biurze małą kłótnię na temat najlepszych, najciekawszych szlaków pieszych i poniżej prezentujemy krótkie podsumowanie. Dyskusja była burzliwa. Zamiast rankingu powstała lista szlaków ex aequo.

Top 5 najciekawszych szlaków pieszych w okolicy Zawoi:

1. Perć Akademicka – za klamry i łańcuchy na krótkim odcinku, zróżnicowanie w samej budowie szlaku oraz za widoki w kierunku Zawoi.

 Zbocze spada łagodnie w dół, więc nie jest niebezpiecznie i każdy kto odważył się wyjść był zachwycony. Warto pamiętać, że jest to szlak jednokierunkowy – zdarzyło nam się raz schodzić w dół w trakcie burzy i zaliczamy tę wyprawę do dość ekstremalnych: ziemia za paznokciami, wszelkie spotkane gałązki oberwane, no i jak trzymać łańcuch podczas wyładowań…?

Ze schroniska na Markowych Szczawinach ruszamy niebieskim szlakiem na tzw. Płaj, by po 10 minutach skręcić w prawo na prowadzący wprost na Diablak szlak żółty.

 

2. Z przełęczy Przysłop na Jałowiec (1110 m npm) – za malownicze łąki, piękny, niezbyt gęsty las i zapierjącą dech w piersiach panoramę Beskidu Żywieckiego z Pilskiem na czele.

 Następny odcinek trasy (szlaki żółty i dalej zielony) sprowadza nas do przełęczy Klekociny słynącej z odpoczywających w porze wiosennej w drodze na północ bocianów.

Dużym atutem tej trasy jest bardzo mała ilość turystów na szlaku. To długa, ale niezbyt trudna wycieczka.

3. Trasa z Zawoi Centrum na Jałowiec – za piękne widoki na Babią Górę i pasmo Policy.

 Najpiękniejsza jest w maju, kiedy na przesyconych zielenią łąkach kwitną stare dzikie drzewa owocowe, pozostałość po nieistniejących już gospodarstwach. To w większości otwarty i niezwykle malowniczy teren. Szlak zielony a następnie żółty prowadzi z Zawoi Centrum na przełęcz Kolędówki, następnie na Opaczne i dalej na szczyt Jałowca. Powrót zaplanować można szlakiem niebieskim do Wełczy – pięknej i rozłożystej doliny na terenie Zawoi. Podobnie jak inne szlaki w Paśmie Jałowca traktowany po macoszemu – a szkoda!

 

4. Szlak czerwony z przełęczy Krowiarki na Halę Krupową – za urozmaicenie i widoki na Babią Górę.

 Stosunkowo długi szlak, który wiedzie przez pasmo Policy, bardzo urozmaicony delikatny, bez stromych podejść, dzięki czemu jest dosłownie dla wszystkich. Na mocno już zarośniętej Hali Śmietanowej należy za zaroślami odszukać punkt widokowy na babią Górę – naprawdę robi wrażenie. Jest to fragment Szlaku Papieskiego – ta trasa to ostatnia piesza wędrówka po górach Karola Wojtyły przed wyborem na papieża. W schronisku na Hali Krupowej można posilić się i odpocząć przed drogą powrotną.

 

5. Mój osobisty faworyt – szlak niebieski z Zawoi Mosorne przez wodospad na szczyt Mosornego Gronia – za niezapomniany widok na Babią Górę i Pasmo Jałowieckie.

 To tam znajduje się górna stacja kolei linowej PKL i stamtąd prowadzi prawie 1,5-kilometrowa trasa narciarska oraz rowerowa trasa downhillowa. Na dole znajduje się regionalna Karczma Zbójnicka, gdzie można spróbować przysmaków z dziczyzny i serów owczych lub kozich.

6. (Tutaj dyskusja stała się bardziej burzliwa, bo miało być 5!) Szlak zielony z Hali Krupowej do Zawoi Centrum – za mchy i paprocie, liczne potoki i dzikość przyrody.

 Bardzo zielony, mało uczęszczany i niemal zarośnięty dziką roślinnością szlak, z widokami na dolinę Zawoi i pasmo Jałowieckie. Mchy i paprocie walczą ze sobą o teren, licznie spływające potoki nawadniają ten północny stok Policy, dzięki czemu zieleń tu jest tak imponująca. To droga trawersem w górę, więc pokonujemy ją bez wysiłku, w dużej mierze na dół. Szlak kończy się tuż koło zabytkowego drewnianego kościoła w Zawoi Centrum.

 

Do każdego z poszczególnych punktów wiedzie wiele innych szlaków i z powyższych już można zmontować całkiem długą wycieczkę.

A czy Ty masz swoją ulubioną widokową trasę? Podziel się tym z nami w komentarzu.

Co to żentyca, gdzie ją znaleźć i słów parę o poczuciu humoru według Bacy

Gdy już Państwo zagościcie w Zawoi letnią porą, obowiązkowym punktem będzie wycieczka do bacówki na Hali Barankowej. To najbliższe miejsce, gdzie skosztować można prawdziwego sera owczego i kto nie zna, koniecznie – żentycy! To takie owcze kwaśne mleko, które w upalne dni smakuje wyśmienicie.

Nie zawsze spotkacie owce przy bacówce – niemal cały dzień krążą po okolicznych polanach, ale podczas dojenia zapędzane są do koszaru. Jak trafić do bacówki? Otóż z przysiółka Składy, czyli po prawej stronie od naszego Hotelu następna „dzielnica”, skręca w prawo droga oznakowana czarnym szlakiem. Szeroka bita ulica wspina się po pewnym czasie dość ostro pod górę, ale to nie jest długi odcinek – spacer zajmuje około 45 min do godziny i po tym czasie piękne widoki na Babią Górę przed Wami!

Sprzed lat wspominam swoje doświadczenia z bacą i juhasami. Prowadząc schronisko w Beskidzie Sądeckim rokrocznie sąsiadowaliśmy (300m) od maja do września z góralami z Podhala wypasającymi swe owce. Zarówno my, jak i oni, nie mieliśmy zbyt dużo rozrywek, więc każda okazja do zabawy natychmiast znajdowała odzew.

Tak też było w parzystym roku… podczas czerwcowych mistrzostw świata w piłce nożnej. Grupa młodzieży spędzająca wypoczynek w schronisku nie do końca zdawała sobie chyba sprawę z warunków, w jakich przyszło im nocować. Tuż po wejściu do obiektu zapytali o telewizor, celem obejrzenia ważnego meczu. Kolega pracujący z nami odpowiedział, że my to nie mamy, ale jakby poszli do Bacy, pewno by ich ugościł. Zapytali więc: to wy nie macie a on ma? Pewnie, że ma i to KOLOROWY!! – padła odpowiedź.

Chłopcy szybciutko pobiegli i wrócili zadowoleni –Baca pozwolił! Nasze zdumienie było wielkie, ale czekamy na dalszy bieg wydarzeń. Przed ósmą wieczór z wychowawcą na czele czereda zbiegłą do Bacówki, po czym z nosami spuszczonymi na kwintę zaraz byli z powrotem. Pytamy co się stało? – Powiedzieli, że teraz idą doić, żebyśmy przyszli jutro na powtórkę…

W tej cichej desperacji, jeden zaczął myśleć, jak to jest, że na schronisku nie ma prądu, a w bacówce mają. Kolega natychmiast wytłumaczył. Mają owce? Mają. Codziennie te owce czeszą, to się elektryzuje i w akumulatory! Na co jeden z uczniów z podziwem spuentował „a ja myślałem, że to wieśniaki, a to takie mądre ludzie!”.

Nadmieniam, że bacówka to klasyczna drewniana kurna chata. Na zakończenie historii spotkaliśmy się następnego dnia z Bacą, który uradowany naigrywaniem się z naszych Gości przyznał się, że „Flaszkę Juhasom stawiałem, coby im który dupę przez okno zamiast telewizora wystawił……”.

Nawiasem mówiąc, był to cudowny człowiek, dla którego czystość, ład i porządek był priorytetem, co w warunkach bacówki było utrudnione. Co sobotę Baca pożyczał więc od nas nożyczki i strzygł Juhasów, a na niedzielę zawsze miał śnieżnobiałą koszulę. No i jak wynika z powyższej historii, poczucia humoru to mu nie brakowało! 

Kolejny długi weekend…i mgły

Kolejny dłuższy weekend za nami. Pogoda jeszcze raz nas zawiodła, chociaż co bardziej cierpliwi i wytrwali uskutecznili planowaną wycieczkę na Babią Górę. Piątek po Bożym Ciele okazał się łaskawy dla turystów! Pogoda na szczycie była fantastyczna, wiatr – wyjątkowo niewielki, słońce paliło, więc później łatwo można było rozpoznać kto spośród naszych gości był tego dnia w górach – wszyscy bez wyjątku wrócili fantastycznie opaleni.

Smutnym akcentem był natomiast widok ze szczytu na fragmenty awionetki, która tydzień wcześniej rozbiła się w pobliżu Perci Akademickiej, czyli żółtego szlaku po północnej stronie Babiej. Kto miał okazję chodzić po górach we mgle, potrafi zrozumieć bezradność ludzi w takich momentach, a wypadek zdarzył się podczas takiej właśnie fatalnej pogody. Niebezpieczne chwile w górach uczą pokory dla żywiołów.

Przypomina mi się zdarzenie sprzed wielu lat, kiedy to podczas ogromnej mgły do prowadzonego przez nas górskiego schroniska początkiem maja wszedł zarośnięty człowiek w ciekawej, unikatowej czapce. Ponieważ byliśmy na schronisku sami, zachowaliśmy się asekuracyjnie, nie wiedząc kto zacz i czego się po dziwnym gościu spodziewać. Dopiero po chwili rozluźniliśmy się, gdy nasz zbłąkany turysta powiedział, że w oddalonej o 300 m kolibie góralskiej (do której jeszcze nie przyjechali górale z owcami) pozostawił plecak, gdyż zrezygnowany nie mógł już od dłuższego czasu znaleźć budynku schroniska. Nieco pokrzepiony, nasz gość postanowił po porzucony plecak wrócić.

Po upływie godziny wpadliśmy w panikę – to dyshonor, aby gość pod chałupą nam zginął. Wobec tego szybciutko zapaliliśmy agregat prądotwórczy – w końcu gość w dom,  światło i hałas się przyda. Dodatkowo został odpalony gazik służbowy, a sygnały dźwiękowe i świetlne rozbrzmiewały po polanach. Dzięki tej sprawnej akcji nasz turysta namierzył drzwi od zaplecza schroniska i na wejściu oświadczył: „nie znalazłem plecaka, a teraz jeszcze jakieś auto przyjechało…”.

W tej komicznej akcji ratunkowej gospodarz, a mój mąż, postanowił po ów plecak podjechać – w końcu na co dzień koliba była na naszych oczach i zdawać by się mogło, że nawet gdy je zamkniemy, do celu trafimy bez problemu. I tu powrót do ad rem – mgła!! Po kolejnej godzinie obaj mężczyźni powrócili trzymając się ze śmiechu za brzuchy,  plecak pozostawał nadal w nieznanym miejscu.

Turysta okazał się być wytrawnym piechurem o dużym doświadczeniu, piszącym przewodniki (Adam K.) – może nas jeszcze pamięta… Specyficzny strój gościa natomiast, ten który tak zbił nas z pantałyku na samym początku owego spotkania okazał się zaś tradycyjną czapką z Kirgizji. Gdyby nie doświadczenie Adam zapewne przeszedłby obok schroniska i zgubił się po raz drugi. Znajomość mapy i orientacja w terenie pozwoliła mu jednak na odszukanie budynku, gdy zorientował się, że dotarł do granicy lasu, którego wcześniej nie było. Ugościliśmy go jak mogliśmy najlepiej, dostał śpiwór i strawę.

Następnego dnia okazało się, że samochód zatrzymany był 4 metry od koliby, a Adam z moim mężem chodzili prawdopodobnie tuż obok niej – może gdyby rozłożyli szeroko ręce, któryś by o dom zahaczył. Tak to właśnie góry potrafią pokazać kto tu rządzi. Stąd refleksja – dużo pokory dla gór, nawet tych najniższych.